piątek, 25 stycznia 2013

O urodzinowym biforku planach balowania wizycie uparciucha,konsultowanych (najlepszych!) prezentach i królewskim śniadaniu

Za kilka dni mam urodziny, które zaczęto celebrować już wczoraj, kiedy to moja młodsza siostra J. odwiedziła mnie z siatą wiktuałów na biforkową kolację: do warzywnej lekko pikantnej zupy krem, którą zrobiłam dzień wcześniej dołączyła sałatka hawajska i piwko o smaku tekli, a ze sprawdzonych źródeł wiem, że załącznikiem do mojego prezentu od siostry (makijażowe wspaniałości, które zasilą mój kufer wizażystki) będą żelki w kształcie wampirzych kłów -  me gusta! Oczywiście zakup makijażowych cudeniek został ze mną skonsultowany, są to rzeczy nietestowane, potrzebne i w dobrej cenie, bo to są jak wiecie moje kryteria użyteczności kosmetyków.

Z  okazji urodzin spotykam się z grupą przyjaciół w klimatycznym pubie Rodziców mojej młodszej siostry J.(to skomplikowane, nie wnikajcie) a jednym z prezentów od właścicieli lokalu jest upieczenie dla nas smakowitej pizzy - wspaniała niespodzianka! 

Wizytę w 4x4 Pub poprzedzi Festiwal Alternatywny , na którym zagrają zespoły znajomego 

Mini festiwal dla fanów muzyki z pogranicza rocka i metalu progresywnego. Na łódzkiej scenie zaprezentują się dwa zespoły z Ozorkowa – Storn i Whispering oraz ciekawostka z Łodzi , grupa Inside, dla której będzie to pierwszy występ w rodzinnym mieście. Nowe i ciekawe brzmienia wspomagane wizualizacją to podstawa tej imprezy. Wstęp jest darmowy. Zapraszamy wszystkich sympatyków ostrego grania!


Chyba nie trzeba lepszej rekomendacji?

Nic mnie nie powstrzyma przed wzbogaceniem mojego stajla tego dnia wcześniejsztmi prezentami od brata A. i przyjaciółki M., są to hendmejdy bo to bardzo zdolne Bestie!

opaska od brata:


                                               
                                                 i torba od przyjaciółki
  Czyż nie są wspaniałe? poduszka w tle to także dzieło przyjaciółki, wkrótce więcej o jej marce i wyrobach.

Na urodzinowej bibce będzie też moja starsza siostra M. z mężem, której sama obecność jest dla mnie cudownych prezentem, gdyż nie widziałyśmy się od roku (ale ona coś knuje i ma coś fajnego for mi, zołza kochana dostała embargo na kupno kwiatka, albo flaszki to kombinuje)

errata: ten drobiazg w jej rozumieniu to zajebiste legginsy, bluzka z ogromniastym dekoltem, szmizjerko - plaszczyk w ktorym wygladam jak rakieta, piekne kolczyki, oraz zestaw kosmetykow:plyn micelarny, zel do pyska, zel pod prysznic i mydelko,ktore poczatkowo wzielam za orzeszki ;) no i tusz do rzes,ktory nalozony na moje rzesy wprawi was w kompleksy, takze lepiej nie imprezujcie w jednym wojewodztwie ze mna:P 


zwlaszcza, ze kolejny zajebisty tusz podarowal mi brat, a druga mlodsza siostra z mężem przytargali kuferek makijażystki z niesamowitą zawartością, były mazidła, pachnidła i paleta cudowności

także nie fikajcie


I tu mały tip(s) jak zrobić zakupy na dwa dni królewskiego śniadanka i jedną kolację i wydać 12,43:
trzeba nabyć drogą kupna chleb tostowy (2,29), dorodną paprykę czerwoną (1,43), 13 (!) deko pieczarek (1,05) oraz puszkę białej fasoli (1,99) i puszkę tuńczyka w oliwie (2,99) oraz zioła prowansalskie (1,29) i czosnek granulowany (1,39)
owo śniadanko będzie się składało z tostów z masłem czosnkowym, mam zamiar zrobić pastę z fasoli z ziołami prowansalskimi i cebulą , oraz sałatę lodową , do której dodam pozostałe po wczorajszej uczcie grzanki paprykowe, ananasa, oraz świeżo ukręcony winigret oraz duszoną cukinię i część pieczarek
a tuńczyka dodam do makaronu, albo warzywnej zapiekanki z resztą grzyboli

Czuję w kościach, że to będą fantastyczne urodziny, chociaż także dość osobliwe, a nawet osobne - mój wspaniały Mąż jest jakieś 666 km ode mnie, ale został przyjęty do nowej pracy, co jest naprawdę świetną wiadomością!

Naczelna Rebel

Pasta fasolowa, zwana pieszczotliwie fasolinką - jej zrobienie trwa jakieś 10 min łącznie z gotowaniem, a prezentuje się tak: 





A królewskie śniadanko prezentuje się tak:





5 komentarzy:

  1. Flaszeczki będą trzy! Wszystkie nietestowane ;P
    M

    OdpowiedzUsuń
  2. tak Ci zazdroszczę kreatywności w kuchni że szok w kaloszach. ja jak coś świruję z żarłem to zazwyczaj wychodzi takie nie baro.. muszę nad tym srogo popracować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio Pan i Władca mnie skomplementował w czasie kolacji dla przyjaciół, że powinnam iść do masterszefa ;) a to się po prostu samo dzieje :)

      zajebistego masz blogasia, chyba sobie załoze konto na blox aby móc komentować :)

      Usuń
    2. hpff, masterszef to może szafki sprzątać, zwłaszcza w polskim wydaniu z tą wiedźmą wieśniarą geslerową, nie lubię jej okropnie :P

      dzięki! :)

      Usuń