poniedziałek, 7 stycznia 2013

Ja tego nie kupuję

Kiedy przeglądam  blogi "alternatywnych" feszynistek, ogarnia mnie pusty śmiech. 

Dlaczego nie piszą o książkach i filmach, które wydają im się sensowne, a tak nachalnie propagują blek milki, kambele i inne szmaty? czym to się różni od wyznań komercyjnych szmaciar? 

Tylko metką, a sama idea nadal jest żenująca - wy głupie cipy, za cenę topornych chodaków, od których wasze sromy osiągają stan permanentnego zwilżenia niejedna polska rodzina musi przeżyć 2 tygodnie jedząc i płacąc rachunki, nie wstyd wam epatować brzydotą nabywaną drogą kupna za kaskę rodziców albo konkubenta? (jakoś nie dopatrzyłam się, aby którakolwiek z was "hańbiła" się pracą )

Bojkotuję  od dzisiaj świątynie waszej próżności, nie będzie odwiedzin, nie będzie lajków, koniec tego dobrego, nie pomogę wam więcej nabijać licznika i ściągać kaski od reklamodawców, ni chuja! 


Czytam od kilku dni  Nie kupuję tego i wam też polecam lekturę - sama mam taki plan na ten rok:ograniczyć zakupy do minimum - żadnych zbędnych łachów, perfum, cieni, tuszów, pięćdziesiątych korali, szaliczków, żadnych dzienników,  pism kolorowych ani nawet ukochanych Obcasów, które czytam od 15 ponad lat.
Czasopisma poczytam u Mamy, albo w bibliotece, gdzie z przyjemnością zaglądam kilka razy w tygodniu.

Mam wszystko, czego mi potrzeba: ubrania, dodatki, książki, zapasy kosmetyków, buty, apaszki, preparaty do makijażu i pielęgnacji, płyty, filmy, wysłużone ale działające mp4 i telefon, całkiem znośny aparat foto i mnóstwo chęci, aby ograniczyć zakupy i konsumpcję  - mam nadzieję zarazić tym znajomych.

Zakupy ubraniowe - o ile uznam za niezbędnie konieczne - jak zawsze tylko w lumpeksie, jeśli prezenty - to tylko rękodzieło, albo ugotowanie/ upieczenie czegoś lub zaproszenie na przygotowany przez siebie posiłek , kawę albo herbatkę i ciacha. Koniec ze zbędnym kupowaniem.








Dziś nabyłam drogą kupna pyszne pieczywo z chrupiącą skórką w małej lokalnej piekarence  i tylko do tego potrzebna mi była gotówka.

Za to zupełnie bezgotówkowo ufarbowałam przyjaciółce czerep i wyżłopałyśmy dobrą zieloną herbatkę , dostała ode mnie dwie kiecki, z których wyrosła  inna moja przyjaciółka, zaprosiłam najlepszego kumpla na obiad,  bo lubię dzielić się jedzeniem i zaraz znikam do książek i trudnych filmów 

Warto przejrzeć swoje zasoby,  uporządkować szmaty, podzielić się tym co zbędne, rozdać nieużywane klamoty i wyzwolić się z trybu "muszę to mieć" - chyba, że chcemy być we władzy przedmiotów, ale to jest bardzo słabe!

Naczelna Rebel

29 komentarzy:

  1. hah! to mi się podoba :) ja nawet uprosiłam o wymarzoną maszynę do szycia i kupiłam numer burdy na przecenie. teraz wszystko będzie dziełem moich pięknych rączek.

    (szczególnie, że ostatnio, przechadzając się po wyprzedażach zauważyłam, że 60 złotych, po przecenie za coś co wygląda jakby a. miało się rozlecieć po pierwszym praniu; b. sama w końcu mogę kupić ćwieczki na allegro i ponaszywać na lepszej jakości tiszort - to dla mnie zbyt wiele, nie zdzierżę). czas tylko czekać na moje modowe cuda! ; )))

    po za tym tyle jest odpadów wkoło, rzeczy, których nie chcemy, tylko i wyłącznie ze względu na to, że nie wyglądają już tak estetycznie jak byśmy chciały albo odleciała rączka i nie sramy się z przyklejaniem jej, a w internecie tyle DIY, że aż żal nie skorzystać. szczególnie, że podążając za estetyką i pseudo oryginalnością łapiemy się w pułapkę nie tylko konsumpcjonizmu, ale i masówki - a przecież dziś każdy chce być taki ORYDŻINAL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet alternatywne krolewny blogosfery wygladaja, jak swoje klony!
      zostaniesz mojo krawcowo:>?

      Usuń
    2. jak tylko się czegoś nauczę to zostanę :D na razie jeszcze nie wiem nawet do końca co to owerlok, ale dajcie mi miesiąc i będę królową szycia ;)

      Usuń
    3. supa! ja kiedys szylam ubranka dla lalek i polegalo to na wycieciu przodu sukienki razy dwa,zszyciu po bokach i bylo bardzo elegansio,niestety na czlowieka tak raczej nie pasi,musi byc rekaw skrojony odpowiednio itepe niestety

      Usuń
  2. uwazam, ze jesli ma sie porzadne buty na rozne stany pogodowe, wygodną bieliznę oraz porządną zimową kurtkę, to wszystko inne można zanabyć w lumpeksie :) ewentualnie wesprzeć jakąś polską firemkę na przecenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nawet buty upolowalam w lumpie, ometkowane, nienoszone

      zrobmy mape dobrych lumpeksow:)

      Usuń
    2. mape dobrych łódzkich lumpeksów w pełni popieram! niestety nie jestem dobrą nornicą i nie umiem wygrzebać wartościowych rzeczy z niczego :<

      Usuń
    3. Bardzo mi podchodzily lumpy na Wschodniej kolo Narutowicza

      Usuń
    4. Dobre lumpy znam tylko u siebie. Czyli w Zielonej Górze. Widziałam ostatnio nowe The Nord Face - ale kurka nie mój numer

      Usuń
    5. He he ja od sześciu lat chodzę w jednych i tych samych glanach, nieważna zima czy lato. Ewentualnie w lecie wkładam zrobione przez siebie mokasyny. Dałoby się i w zimie ale trzeba mieć te 3 - 4 pary na zmianę, zależy ile się na dworze bywa. W zeszłym roku nabyłam kilka ciuchów i dodatków w lumpeksach dla całej rodziny, z musu rzeczy dziecku do szkoły i na prezenty ( Gabryś się W OGÓLE nie upomina o jakieś zabawki i inne badziewie ), rzeczy do higieny, kosmetyki kupuję raz na 2 - 3 lata bo nie widzę potrzeby makijażu :P więc to odpada, książki czytamy na e book readerze w ogólnym rozrachunku wynosi to kupnie jakiś powiemy 15 książek po 30 zł, i oczywiście biblioteka + książki od jakiś żuli za 2 zł. Trochę wydaję na półprodukty do robienia biżuterii. Hmm, kupiłam jeszcze struny do gitary i charango,prezenty pod choinkę no i jakieś duperele w stylu kilku numerów Focusa do poczytania w busie, zapalniczka, rzeczy dla zwierzaków i takie tam. No i standardowo żarcie, rachunki,leki. I TYLE. Przez cały rok.

      Usuń
    6. A zapomniałam, komórkę sobie naprawiła za 35 zł posługując się instrukcją ze strony Ładnie Naprawiam :)))

      Usuń
    7. Hej Bejb, a ta bizu to gdzies puszczasz w swiat?

      Usuń
  3. Trochę przesadzasz. Jeżeli mnie stać na buty za 2000 to czemu mam ich nie kupić? Może sugerujesz życie w chacie krytej strzechą jak za króla cwieczka? Nie po to studiowałam i teraz ciężko pracuję żeby stare ciuchy z lumpeksu nosić. Może jeszcze na urlop mam jeździć do ciechocinka? To że Ciebie na coś nie stać, albo te wspomniane przez Ciebie rodziny, to nie znaczy, że Ci, których na to stać, powinni się ograniczać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba słabo studiowałaś, skoro masz problem z prostym zdaniem ;)

      oczywiście kupuj sobie, zaiwaniaj na wycieczki, jeśli to cię określa i jest miarą twej wielkości pffff

      Usuń
  4. To nie jest miara mojej wielkosci, ani mnie nie okresla. To jest przyjemne. Tak samo jak czytanie ksiazki, wyjscie do kina czy rozmowa ze znajomymi. Podrozowanie jest cudowne. Nie kazdy to rozumie oczywiscie... Dla trzech tygodni w Ameryce Poludniowej jestem gotowa pol roku nie opuszczac biura. Ja nie twierdze, ze Twoj sposob zycia jest zly. Jest inny niz moj. Skoro moge sobie na to pozwolic, to czemu mam tego nie robic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed chwilą starałaś się wyśmiać moje postulaty, a tymczasem ja wolę pojechać do Ciechocinka i zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na pomoc tym, którzy tego potrzebują i TO jest dopiero przyjemne

      a może możesz pozwolić sobie na mniejszą dawkę konsumpcjonizmu? to nie boli

      Usuń
    2. a mnie stać na to, żeby bnie pracowac wcale, mieć wyjebane na ciebie i reszte zasranej konsumpcyjnej gawiedzi, bo mam tyle kasy, ze sobie ciebie kupie i wywale na smietnik- a co mi tam, stac mnie, moge! bo studiowałam i pracuje, i mam w dupie fakt, ze inni nie mają na podstawowe potrzeby....słabe.
      Popatrz na ludzi wokół ciebie, moze nie mających na wakacje chujwiegdzie i na cudne buty za 3 kafle, i może im daj, a nie dowartościowywuj sie kasą i badziewiem nabytym nią- które nota bene robiło chińskie dziecko za miske ryżu, niewolnik, ale co cie to obchodzi, nie? stac cię.
      spoko, studiuj 15 kierunków i pracuj, i tak jestes tym, co sobie kupisz.

      Usuń
    3. Przynajmniej glodne nie chodzi :) Miska ryzu to juz cos.

      Ciekawa jestem, jak dlugo potrwa moda na minimalizm i tym podobne trendy.

      Nie jest moja wina, ze inni nie maja na podstawowe potrzeby. Dlaczego mam sie czuc winna? Dlaczego mam nie korzystac z tego co zarabiam? Ludzie zdaja sie na sile wszystko 'wyrownywac w dol'. Ktos ma wiecej, od razu slychac, a dlaczego masz wiecej, skad masz, czemu ja nie mam. Temu ze nie pracujesz wystarczajaco ciezko gamoniu! Czysta zawisc w nowej postaci.

      Usuń
    4. Ależ gamoniu, bądź sobie materialistką do woli

      Usuń
    5. no to teraz sikaj po rajtach-pracuje i mam więcej od ciebie, zwyczajnie nie musze być takim prostakiem i trepem, co to siebie i swoją wartość określa tandetnymi butami i co tydzień wymienianą szafą...ach, boziu, umrzesz pewnie, jak zaczniesz zarabiać mniej, dramat...niestety, wybacz, gamoniu pustaczny-nie pasyuje Ci, nie wchodz, nie czytaj, nażryj się krewetek, zapij najdroższą wodą, która smakuje jak kranówa, ale kosztuje 70 zeta z a pól litra, i czuj się zajebistsza niż ludzie, którzy robią coś dla innych, a nie własny żałosny zad pasą. musisz mieć bardzo smutne zycie, tak btw.
      i ojaaa, moda- wyobraź sobie, że jakoś od 14 roku zycia zarabiam na siebie i zawsze wolałam zainwestować w samodoskonalenie się, naukę, cokolwiek, a nie w badziew niewspółmiernie drogi w stosunku do jakości. ale tak, tyś jest lepsza, bo masz, a inni nie-smutne.

      Usuń
  5. z tej strony Ilona :)

    może i to dlatego, że nie wiem jak to jest mieć na buty za 2000, ale uważam, że taka kasa za kawałek ciucha to głupota. teraz sama będę cięła koszty, bo wyprowadzam się i od marca będę musiała żyć za 700zł miesięcznie na wszystko (same moje leki = 200zł). dlatego wszelkie oszczędności są dla mnie konieczne, ale... nie bolesne, bo nigdy nie kupowałam żadnych luksusów - największa ekstrawagancja - na 25te urodziny kupiłam piękne, wysokie glany z klamrami za 250zł. raz na ćwierćwiecze. póki co, założyłam je 3 razy i zastanawiam się właściwie, po co mi one. może sprzedam.

    dziś nie kupiłam nic i wczoraj też nic. nie było potrzeby. 2 razy na tydzień robię zapasy jabłek i warzyw na bazarze, gdzie jest taniej i sprzedają czasem i sami "hodowcy". dobry, niefaszerowany chemią pełnoziarnisty chleb za 3.80 z pestkami dyni, siemieniem, słonecznikiem starczy mi długo (jeszcze dzielę się z rodziną - to na 3 dni mniej więcej) i jest równie dobry w dniu kupienia co po tych 3 dniach. też z małej, lokalnej piekarni. jem dużo warzyw, tanie i zdrowe. najbardziej w sumie boli mnie kupowanie leków, ale mam chorobę przewlekłą i najpewniej będę do końca życia buliła prawie 200zł co miesiąc. na wszystkim innym mogę zaoszczędzić. biżuteria? wolę robić, niż kupować. często zrobię coś dla siebie i po zrobieniu to już traci dla mnie atrakcyjność. sam akt kreacji był o wiele przyjemniejszy.

    oszczędzam nawet na tak banalnej rzeczy jak woda mineralna. z przyczyn zdrowotnych muszę jej pić nieco więcej niż "zwykły" człowiek. w związku z tym, zamiast kupować więcej małych butelek, albo kupuję największą i nalewam do mniejszych, albo nabieram oligoceńskiej z ujęcia. a w pracy mam ją za darmo, więc nie zasmiecam środowiska masą plastikowych śmieci.

    jasne, jak kogoś stać... niech sobie robi co chce. ale znam takich, co to ich stać - jeden właściciel firmy, drugi dyrektor dużego przedsiębiorstwa - obaj noszą się skromnie, fakt, wydają na podróże bo lubią, ale w szafie mają KILKA rzeczy nie kilkadziesiąt, dobrej jakości, ale nie w chorych ilościach, to, co mogą kupić tańsze, to kupują - są fajnymi, rozsądnymi, niezepsutymi ludźmi. żaden z nich nie jest Polakiem. cieszę się, że i w Polsce pojawia się moda na minimalizm :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja nie lubię anonimów, więc postanowiłam się narazić z imienia i nazwiska. ;) kilka obserwacji do komciów i do noci: 1. "w pracy za darmo" oznacza ni mniej, ni więcej "zapłacił za nią ktoś inny, niż ja" i korzystam w ramach zwykłego zarządu, czyli zgodnie z wolą pracodawcy, albo wynoszę do domu - przekraczam dobrą wolę pracodawcy i nie muszę mówić, jak się zasadniczo nazywa taki proceder? 2. abstrahując od szmat (szmaty to może być temat rzeka and i mean it) - jeśli wszyscy konsumenci przestaną kupować wytwory kultury, tj. książki, czasopisma, chodzić do kina, kupować meble, dzieła sztuki, to co? autorzy i wydawnictwa NIE utrzymują się z subskrypcji bibliotek. taka smutna, ale najprawdziwsza prawda. Oczywiście można mieć w magazynie stron z reklamami dwie, można i czterdzieści, kwestia podejścia wydawcy do konsumeryzmu oczywiście, ale prasa pozbawiona reklamodawców, choćby pani Jadzi z ul. Polnej reklamującej (!) swoje ręcznie wyciskane sery nie zaistnieje na dłuższą metę. A pani Jadzia, żeby z tych swoich serów przeżyć, musi konsumenta namówić, że właśnie tych serów potrzebuje, czyli rozbuchać w nim potrzebę. Of course, fajnie, jak łańcuch konsumpcji jest skrócony do minimalnej liczby ogniw pośredników, ale sorry, pośrednik to też zawód. Nie da się przeorać społeczeństwa tak, by część ludzi nie wykonywała subiektywnie zbędnych zawodów. and last but not least - czasem myślę, że konsumpcja jest, stety lub nie, nieodłącznym kompanem człowieczeństwa i to dzięki niej jesteśmy, jacy jesteśmy. Świadomi, lub mniej. i mały PS: Hagal, moje lowe, gdyby nie konsumpcyjne rozpasanie inspirujących Cię estetycznie, etycznie i intelektualnie twórców z początku wieku, nie byłabyś tą osobą, którą jesteś teraz. ;) Ciężko jest odciąć grubą krechą WSZYSTKO, a Ty jesteś osobą totalną i oczekujesz od swojego dworu również WSZYSTKIEGO. Myślę, że problem, który naświetlasz, jest dużo bardziej złożony i nie da się go sprowadzić do chwytliwego hasła PIERDOL SYSTEM I NIE KUPUJ. Ja nie kupię, pani Jadzia zdechnie z głodu. W dodatku akurat mam taki zawód, że, powiedzmy, żeby mieć hajs na sery pani Jadzi, muszę pośrednio sprzedawać. DUŻO sprzedawać. Żeby mieć za co jeść i co na dupę dziecku włożyć. Tak to widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam tak na szybko dwie odpowiedzi


      chodzi mi o "pierdol system i nie kupuj ZBEDNYCH szpargałów" i w glownej mierze mam na mysli wlasnie szmaty oraz mazidla oraz przydasie

      i "kupuj od pani Jadzi"

      ;-)

      Usuń
  7. Cóż... Ja nienawidzę kupowania jedzenia, kosmetyków, ogólnie produktów, które 'się kończą i znikają'. Staram się wydawać na te rzeczy właśnie najmniej. Wolę nabywać rzeczy trwałe, którymi będę się cieszyć latami lub bilety. Przez ostatnie lata większość pieniędzy wydałam właśnie na wyjazdy, przyjazdy (niezapomniane wycieczki!) i ciuchy. (Niestety jestem obsesyjną kolekcjonerką obuwia i powoli też gorsetów)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie, zapewne karmi Cie mama, więc nie narzekaj

      idea odkladania na wyjazdy bardzo szczytna , jestem ciekawa, czy sama zarabiasz na swoje wydatki?

      Usuń
  8. Dobra, dobra, wiem, ze do nas pijesz i pisanie tu misja samobojcza, jak widze po wpisach na górze. Ale:
    - od pisania o ksiazkach, komiksach, filmach, żarciu, sraniu i hobby mamy swoje blogi. Tam tez realizujemy wlasne misje spoleczne, jak np ja swoje fat acceptance
    -Jak sie nie podoba, to jeden lajk nam jakos nie zrobi roznicy, sorry :D
    -Sama gdybym mogla, wydalabym wiecej kasy na porządne buty, ktore czlowiekowi slużą lata. Ja jestem zmuszona do kupowania butów tanich (rozmiar kopyta 42 aaaaa) - i przy moim dosc aktywnym trybie zycia bardzo szybko sie niszcza. A jestem naocznym swiatkiem, jakie toporne chodaki nie dosc, ze swietnie nawilzaja sromy to jeszcze trudno je zachodzic na smierc.
    Kupuje w ciucholandach bardzo czesto, ze wzgledu na cene, trwalosc i unikatowość, ale jednak jak się ma określony styl, to od czasu do czasu kupienie czegoś w sieciówce nie jest grzechem.
    -Dobrze wiem, ze jestes antydzieciowa, wiec nie bede tłumaczyć co to znaczy opieka nad dzieckiem, sama pracowalam przed ciaza i zamierzam juz od tego roku sama sobie na szmaty zarabiać.

    I podsumowanie, ty prowadzisz lajfstajlowego bloga, my bloga O CIUCHACH i obrzucanie nas inwektywami, bo lubimy miec wiecej ciuchow jest dla mnie cokolwiek dziwne. Na fejsie mnie masz, a na blogasku dupe obrabiasz.
    Pzdr666, Margaj

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli czujesz się adresatką tego posta - cóż mogę dodać...

    przecież Ci tego nie zabronię, chociaż nie zauważyłam, abyś treścią swego życia ustanowiła sesje w nowych gietrach w gwiazdki i chyba jednak nie masz 10 par tych ortopedycznych bucików, ale co ja tam wiem

    lasie, których blogi obserwowałam nie mają ani dzieci, ani pracy, nie wiem nawet czy się uczą, przede wszystkim KUPUJĄ , zakładają i fotografują się i sorry, ale będę z tego darła łacha forever

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu malo siedze na blogach i nie kojarze innych "alternatywnych" szafiarek, gdzie przewijaja sie Campbelle i sa tylko i wylacznie o ciuchach, dlatego sie odezwalam.

      A zabronic darcia lacha z czegokolwiek ci nie moge zabronic. Generalnie samo "darcie lacha" odnosnie tej sytuacji to jest doskonale okreslenie :D

      Usuń