środa, 19 grudnia 2012

"Każda rzecz ma swoją codzienną i odświętną stronę" Georg Christoph Lichtenberg

Bo z tym fetyszem na punkcie nowych, nieużywanych, niedotykanych obcą ręką rzeczy jest jak z dziewictwem- człowiek się naczeka, naoszczędza, a potem przeważnie to, o czym marzył, niezupełnie spełnia oczekiwania....a przecież wiadomo, że większość dóbr jest lepsza, jak ktoś już przetestuje, ewentualne wady naprawi, wszystko ulepszy i usprawni, zadba i potem wyśle w świat. Wolę używane książki niż nowe-wprawdzie drukiem nie pachną już za bardzo, za to nieraz trafi się na notatki poprzedniego właściciel, na plamę zupy, zasuszone kwiaty-dlatego wolę pożółkłe kartki, poklejone okładki, zapomniane wizytówki, bilety, zakładki, lubię sobie wyobrażać, jak poprzedni właściciel siedzi pod kocem  i czyta, pożerając słowa i popijając je kakao.
Już abstrahując od tego, że w antykwariacie z mega tanią książką na Piotrkowskiej jest taaaaki uroczy chłopaczyna, który przy okazji lubi to co ja, że aż miło pójść i 15 raz zapytać, czy jest Nick Cave:)

Lubię stary papier, z którego kleję swoje kolaże-stare zeszyty, pudełka, torby, dokumenty wygrzebane w stercie po babci czy dziadku. Lubię starociom dawać nowe życie-również ciuchom wszelakim, które czasem znajdę za złotówkę w koszu, czasem dostanę od kogoś, kto ich już nie chce. Czasem je przerabiam i noszę, czasem robię z nich ozdoby, biżuterię, czasem szyję paskudne maskotki.
Obecnie marnujemy nie tylko jedzenie-marnujemy papier-a lasy deszczowe płaczą; marnujemy tekstylia wszelakie, marnujemy gigantyczne ilości tworzyw sztucznych, metali, wszystkiego, co sukcesywnie zabiera nam przestrzeń życiową, i mamy za swoje.

Z aluminiowych puszek można zrobić biżuterię, z butelek rzeźby, ze starych łachów zabawki dla kota, z papieru w zasadzie wszystko. Może lepiej wyzwolić się z tej jednorazowości i trochę poluzować sobie łańcuch, bo do nędzy-czy ktoś powiedział, że nowe jest lepsze niż stare? Raczej odwrotnie

 Paskudy szyte z resztek, odpadów itp




moje kolaże ze starych gazet, dokumentow, magazynów.


1 komentarz:

  1. Ilona z tej strony, dzień dobry :) od szczeniaka miałam tendencję do robienia czegoś z niczego, podobnie jak Ty, tylko bez Twojego talentu. absolutnie nie żałuję, że jak byłam mała, moi rodzice byli delikatnie mówiąc niezamożni, bo właśnie brak wielu dóbr wyzwolił we mnie kreatywność. maniakalnie szyłam ciuchy lalkom a na maskarady to i sobie, szczerze mówiąc dalej marzy mi się biznes - szycie ubranek dla lalek.. no, nevermind, ja nie o tym. właśnie kolażowanie, przerabianie, zmienianie, ozdabianie to zawsze więcej frajdy niż kupowanie gotowego. ubrania mam albo z second handu albo (swetry - w SH czasem trudno dostać i mało zjechany i taki w kolorze/rozmiarze jak się chce) od Wietnamczyków :) bardzo chciałabym się nauczyć szyć maskotki. może kiedyś... natomiast popieram zapobieganie marnotrawstwu. ta idea jest w stanie trafić tylko do człowieka, którego życie nauczyło szanować zasoby naturalne, ludzką pracę i swoje pieniądze. czasem trafia mnie szlag jak widzę jedzenie w śmietniku. taki problem zamrażać albo kupić tyle, żeby nie wyrzucać np całego zaschniętego chleba?? szczycę się tym, że wyrzucam jedynie odpadki. albo marnowanie papieru w biurach!! u mnie w sekretariacie mamy nawet drukarkę do dokumentów wewnętrznych, które nie muszą być "wyględne" i drukujemy na brudnopisach na starociach... a z kolei panna z innego biura potrafi sobie np drukować 100-czy iluśstronicowy spis czegoś, do czego zajrzy raz i potem wrzuci do niszczarki..

    OdpowiedzUsuń