Wiecie, jak bardzo lubię bezgotówkowo.
Jak bardzo lubię iść do rodziców i dostać do domu torbę jedzenia za masaże, manicure i hennę.
(zaoszczędzone na tym dukaty zaczynam odkładać na wypasione czarno pomarańczowe łóżko do masażu)
Jak bardzo lubię składkowe imprezy, na które każdy coś przynosi, czy to winko, czy to składniki do sushi, czy może przeczytane ale wciąż aktualne gazety (jutro powtórka)
Tak samo lubię iść do zaprzyjaźnionej kosmetyczki na mikrodermabrazję i algi, odpłacając jej zrobieniem takiego samego zabiegu, kamaaan przecież żadna z nas nie zrobi go sobie sama .
Kolejną wymianką będą lekcje żelowych paznokci, a ja zajmę się jej fanpejdżem na portalu społecznościowym (a tu oszczędzona na szkoleniu u jakiejś mistrzyni tipsów kaska idzie na czarną (!!!) lampę UV i markowe kosmetyki do stylizacji paznokci)
I tyle przyjemności w jednym tygodniu!
Czasami w wyjątkowych sytuacjach mogę przyjąć koleżankę na jakiś zabieg kosmetyczny czy makijaż i dostać wór kosmetyków zamiast gotówki, niektóre osoby jednak nie potrafią zrozumieć, że to moja praca, a nie hobby czy fach, którego dopiero się uczę ; że poświęcam nie tylko swój czas, ale i materiały, a to kosztuje - one nie proponują żadnej gratyfikacji, choćby polegającej na polecaniu/ reklamowaniu mnie, dlatego mówię im radosne "oddal się na znaczną odległość starając się iść raźnym krokiem"
Dlatego za pracę zawodową najczęściej przyjmuję cash.
Maluję
od wielu lat, jest to moją pasją i zawodem jednocześnie, w związku z tym "rozbudujesz sobie makijażowe portfolio"
mnie nie dotyczy i lepiej nie składać mi tak durnych propozycji.
Ostatnio na składkowej imprezce poruszyliśmy temat poziomu oferowanych rzeczy/ usług , które chcemy uczynić naszym wirtualnym pieniążkiem.
Przede wszystkim musi być to w takiej formie, abyśmy sami przyjęli taki rewanż z radością, to nie miejsce na litość, dobroczynność czy łaskę.
Rzeczy muszą być czyste, sprawne, pełnowartościowe, a oferty usług ciekawe i profesjonalnie wykonane. Jeśli jedzenie - to nie jakieś ochłapy z lodówki (chociaż to się sprawdza wśród najbliższych przyjaciół i jest zgodne z ideą Foodsharing )
Barter nie polega na pozbywaniu się śmieci, czy resztek.
Swoją drogą - wiecie, ile talentów można w sobie odkryć zastanawiając się, CO mogę dać z SIEBIE zamiast płacić pieniędzmi?
Ja robię zabiegi, masaże, malunki na twarzy, stylizuję zdjęcia, gotuję, urządzam małe imprezy, a wy jaką macie osobistą walutę?
Naczelna Rebel
Żele są niebiańsko łatwe - sama sobie robię już od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńA lampa, biała niestety, kosztowała mnie 12 funtów.
Swoją drogą, chyba muszę poprosić o Twój adres, bo mam właśnie wór kosmetyków i nikogo do obradowania :P
piekielnie przyjemnie bedzie mi go dostac zatem, Duszko ;) :*
Usuńfantastycznie wyglądasz na zdjęciu z czerwonymi pasemkami.
OdpowiedzUsuńod kilku miesięcy dążę do takiej grzywy, ogarnia mnie już rozpacz, ale jeszcze tylko kilka miesięcy :D
UsuńOd niedawna czytam Twojego bloga i już mam go obcykanego "od deski do deski" niczym dobrą książkę :) najbardziej podoba mi się opis bloga:D A przy okazji moze kiedys zajrzysz do mnie, nowy swiezutki, nie tak dobry jak Twoj, ale mimo to w wolnej chwili mozesz luknac- http:// blackphoenix. blog. pl - i nie mysl,ze pisze tego komentu zeby sie jedynie "zareklamowac" , masz swietne podejscie do wielu spraw! oby bylow iecej takich osob jak Ty. pozdrawiam i dodaje do zakladek ,K.
OdpowiedzUsuńJaram się Twoim blogiem! masz najfajnieszy opis " o mnie" ever
Usuńuwielbiam barter właśnie za pierwotność tej wymiany. Jak w grze Osadnicy - drewno za kamień. :) Ja coś mam co mogę dać, ty coś masz czym możesz się podzielić. Ja coś umiem, ty coś umiesz. I nie tylko wzrasta moja wartość jako człowieka, który nie to, że ma kasę w kieszeni, ale coś potrafi, to dodatkowo - MY- ludzie - możemy sobie pomagać. :)W taki prosty sposób. To tworzy więzi.
OdpowiedzUsuńOstatnio zaproponowany barter, który strasznie mi się spodobał - foty za tarota.:))
Świetnie ujęte!
Usuńposiadanie kasy - jakkolwiek trywialnie to brzmi - wcale nie świadczy o szczególnych umiejętnościach, ani wartości człowieka, raczej o tym że umie zrobić coś,za co mu zapłacono, a nie jest to tożsame.
dlatego tak drażni mnie nuworyszowskie podejście znajomych neofitów, którzy nie mają prawdziwej pracy, zaledwie są mróweczkami w finansowej piramidzie, czyli dla mnie zwyczajnej sekcie, ale patrzą na zarabiających tradycyjnie z lekką pogardą, życzę szybkiego przebudzenia i poszukania w sobie talentów, którymi można zastąpić mamusine grosiki
Hmm...ja głównie płacę w książkach i ubraniach. Aczkolwiek gdybym miała zrobić barter na zasadzie usługi pewnie mogłabym coś napisać, kogoś zareklamować lub skontaktować z kimś na zasadzie networkingu :)
OdpowiedzUsuńlajk za lajk ;)?
Usuńostatnie zdjęcie jest petarda zajebiste, człowiek-pompon :D
OdpowiedzUsuńdokładnie z tego samego powodu jest moim ulubionym z bekstejdża :D
UsuńMoja waluta to usługi graficzne i fryzjerskie. A także skracanie spodni, naprawianie swetrów, słoiki z powidłami. ;)
OdpowiedzUsuń